W okresie minionej zimy, korzystając z faktu tymczasowej rezydencji w Alpach, prowadziliśmy z Egonem weekendową działalność skitourową. W czasie całego sezonu towarzyszyła nam nasza belgijska współlokatorka Suzanne.
W czasie kilku weekendów udało się nam należycie rozgrzać, przećwiczyć operacje sprzętowe oraz zaaklimatyzować. Efektem ubocznym treningu było wejście na:
Rastkogel 2762 m n.p.m. – szczyt w okolicy stacji narciarskiej, jedynie 300 metrów podejścia i ponad 700 metrów zjazdu. Subiektywna ocena początkującego „strach trochę”.
Ahornspitze 2973 m n.p.m. – wizytówka Zillertal wierzchołek widoczny z doliny niczym Giewont z Zakopanego. Pierwszy odcinek także gondolką, zjazd do samej doliny, ponad 2000 metrów przewyższenia. Początkujący wycenili zjazd we własnej skali na „bardzo trudno/nigdy się tak jeszcze nie bałem”.
Drugi okres działalności przypadał na połowę marca, kiedy to zaplanowaliśmy tygodniowy urlop z zamiarem wyjazdu do Włoch. Pogoda jednak nie zaplanowała urlopu razem z nami i jedyne okno pogodowe nad Alpami otworzyła właśnie nad Zillertal. W oczekiwaniu na poprawę pogody po włoskiej stronie, weszliśmy na:
Gabler( 3263 m n.p.m.) – w ramach ćwiczeń przed oczekiwanym wyjazdem do Włoch zabraliśmy ze sobą 20 metrów liny i podstawowy szpej. Pod szczytem okazało się, że mamy do pokonania skalny prożek dzielący nas od szczytu . Związani na sztywno przeszliśmy go bez większych problemów, by po chwili przekonać się, że czeka na nas jeszcze jeden, i jeszcze jeden, i jeszcze jeden…. Oficjalna wycena UIAA II, ocena adeptów „nigdy się tak jeszcze nie bałem/Egon przesadziłeś”.
Grinberg (2867 m n.p.m) – tym razem postanowiliśmy zabrać o 20 metrów liny mniej i pomimo obiektywnie mniejszych trudności ocena własna pozostała podobna do Gablera.
Włochy
Z racji ciągłego dokupowania sprzętu w oczekiwaniu na wielki dzień wyjazdu, pieniędzy starczyło nam tylko na paliwo i gaz potrzebny w winterroomie, tak więc ciepłe schronisko mogliśmy tylko podziwiać 300 metrów nad nami.
Dzień 1
Podejście z całym dobytkiem na plecach z doliny do schroniska Mezzalama 1568-3022 m n.p.m.
Dzień 2
Przejście przez uszczelniony lodowiec po świeżym opadzie śniegu, wejście na Breithorn (4164 m n.p.m.), zjazd z wierzchołka do Mezzalamy. Dla 2/3 zespołu był to pierwszy czterotysięcznik.
Dzień 3
Wejście na Pollux (4092 m n.p.m. ) polem śnieżno-lodowym omijając typową drogę skalną. Zjazd ze szczytu (Pasztet szczyt-schronisko, Egon z Suzanne fragment raki + czekan). Przepak w schronisku i zjazd do samochodu (1568 m n.p.m.).
Zamykając sezon skitourowy planowaliśmy z Suzanne wejść na Großer Löffler (3382 m n.p.m.), który to skutecznie odparł w zeszłym roku próbę Egona i Zenka. Niestety i dla nas szczyt nie był łaskawy i zmusił nas do wycofu 1,5h przed krzyżem. Uznajmy więc, że próba jego zdobycia nadal jest w toku.
Wejście na Ahorn oraz działalność we Włoszech:
https://vimeo.com/121362639
https://vimeo.com/123328550
Ps. Powoli odkładam już narty do kanciapy, coraz częściej wyciągam z niej crashpada, linę, rower, a niebawem ponton. Planuję rezydować w Ziller jeszcze przynajmniej przez rok. Chętnych na wspin zapraszam, miejsce w mieszkaniu zawsze się znajdzie. Gór u nas nie brakuje.
Gorąca wiadomość sprzed kilkudziesięciu minut - Piotr Pilecki, prezes Gawry, stanął na wierzchołku Chana (7010 m n.p.m). Mimo nienajlepszego samopoczucia i wobiec kiepskiej pogody wyszedł w kierunku obozu drugiego, a potem spontanicznie w kierunku trójki. Gdy okazało się, ze jest szansa na jedyne na wyprawie okno pogodowe, wspólnie z resztą zespołu, czyli dwoma kolegami ze Speleoklubu Bobry Zagań, podjął decyzję o ataku szczytowym. Zakończonym sukcesem:-) Cała ekipa jest już w bazie. Gratulacje!!
01.04.2016
Dobra zmiana w Gawrze - Prima Aprilis!!
Na wczorajszym posiedzeniu zarządu podjęto jednogłośnie decyzję o zmianie nazwy i logo naszego klubu. Zamiast Speleoklubu Gawra będzie teraz Klub Aktywności Wszelakich "Ku Przygodzie". Mamy nadzieję, ze zmiana ta spodoba się wszystkim gawrowiczom - od dawna była zresztą postulowana w kuluarowych rozmowach. Więcej emocji wywołała na posiedzeniu kwestia nowego logo - część zarządu jest zdania, ze nietoperza warto zastąpić np. wizerunkiem przerębla. Zgody jednak na razie nie ma - Sówka upiera się przy nietoperzu, a Prezes lansuje przerębel. Reszta zarządu w tej sytuacji sugeruje logo pozytywne, które pogodzi wszystkich - np. bukiet wiosennych kwiatów, małego kotka albo tęczę.